Dzięki misterium każdy może dotknąć wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat związanych z męką i śmiercią Mistrza z Nazaretu
Misterium męki Pańskiej to nie nabożeństwo Drogi krzyżowej, a jednak ma wiele z nim wspólnego. Najstarsze odgrywane jest co roku w Kalwarii Zebrzydowskiej, a najmłodsze powstaje właśnie w naszej diecezji i przedstawione zostanie na rynku jednego z miast.
Pierwsza myśl jaka często pojawia się kiedy wspominamy o misterium męki Pańskiej, czyli pasji, wiąże się z filmem Mela Gibsona o tym samym tytule. W tym przejmującym w swoim przekazie obrazie grały gwiazdy szklanego ekranu. W naszej diecezji byliśmy już świadkami wystawiania misterium męki Pańskiej przez aktorów teatru kaliskiego. W to najmłodsze, czyli powstające w Ostrowie Wielkopolskim, zaangażowali się tylko i aż amatorzy, a nie zawodowi aktorzy. Mają zamiar ukazać ostatnie sceny z życia Jezusa i włożyć w nie kawałek serca i wiary. Zdarzało się, że w czasie prób nad głowami mieli kolorowe baloniki jeszcze sprzed wielkopostnej imprezy, ale myślami byli gdzie indziej, w Ogrodzie Oliwnym w momencie pojmania Jezusa, czy na Górze zwanej Golgotą przy śmierci Mistrza z Nazaretu. Nie chcą odgrywać roli Jezusa, Judasza, czy Apostołów, ale tak jak w czasie średniowiecznych misteriów, chcą uczestniczyć w pasji, na ten czas stać się Jezusem, Judaszem, Apostołami, czy jakąkolwiek z postaci.
Dotknąć tajemnicy
Rzeczywiście misteria znane są od średniowiecza. Te pierwsze w X wieku były odpowiedzią na prośby ludzi, którzy chcieli osobiście uczestniczyć w biblijnych wydarzeniach związanych z narodzinami, męką i zmartwychwstaniem Jezusa. Chcieli na wszystko patrzeć nie tylko oczami wyobraźni, ale uczestniczyć w nich przez niemal wszystkie zmysły. Dzięki misterium pasyjnemu mogli wędrować za Jezusem słysząc Jego modlitwę w Ogrójcu, uczestniczyć w Jego pojmaniu i skazaniu w pałacu Piłata. Byli świadkami złości, wrogości ludzi wobec Mistrza z Nazaretu i pomagali dźwigać Mu krzyż z Szymonem z Cyreny. Jakby zbliżali się do Jezusa, dotykali tajemnic zbawienia. Zresztą mówiła im o tym sama nazwa „misterium”. W języku greckim słowo mystērion i po łacinie mysterium oznacza tajemnicę. Te słowa są zarazem synonimem wtajemniczenia, podkreślają fakt wyjątkowego przeżywania tajemnicy. Dla chrześcijan misterium było wejściem w rzeczywistość Bożego Objawienia, a dzięki niemu w obecność Boga w świecie.
Wracając do pierwszych misteriów. Najpierw były to tylko obrzędy liturgiczne, a potem stopniowo pojawiały się w nich także wspólne śpiewy i poetyckie sceny aktorskie. W czasie Soboru Trydenckiego zdecydowano, że misteria będą odgrywane głównie w kościołach. Później wyszły poza mury świątyń. Z czasem przerodziły się w zwykły teatr.
W Polsce misteria znane są od XVI wieku. Te pasyjne to zwykle rozbudowana droga krzyżowa. Najstarsze w naszym kraju misterium, odgrywane od XVII wieku w Kalwarii Zebrzydowskiej, stało się narzędziem głoszenia Ewangelii – Dobrej Nowiny o zbawieniu, które Bóg ofiarowuje każdemu człowiekowi, oczywiście jeśli on zechce je przyjąć. Obchody pasyjne w Kalwarii trwające w poszczególne dni Wielkiego Tygodnia były zawsze obrzędami modlitewnymi. Dzisiaj uczestniczą w nich tłumy. O nich wspominał Jan Paweł II także w czasie swoich pielgrzymek: „Przybywam dziś do tego sanktuarium jako pielgrzym, tak jak przychodziłem tu jako dziecko i w wieku młodzieńczym. Staję przed obliczem kalwaryjskiej Madonny, jak wówczas, gdy przyjeżdżałem tu jako biskup z Krakowa”.
Pokolenie obrazu
Pomysł misterium w Ostrowie zrodził się w głowach kilku osób rok temu na Drodze krzyżowej środowisk twórczych w konkatedrze. – Potem tą ideą zarażałem innych i tak krok po kroku mamy reżysera, osobę, która zajmuje się misterium od strony technicznej, aktorów, itd. – opowiada ks. Adam. – Najwięcej jest młodzieży z parafii Ducha Świętego, bo tu jestem wikariuszem. Ale w misterium zaangażowani są ludzie z całego Ostrowa, a nawet Wielowsi czy Grabowa. Dużą rolę odegrało liceum, w którym uczymy razem z Piotrem (reżyserem), czyli III LO – dodaje. Przez misterium chciałby przybliżyć najważniejsze święta chrześcijan, czyli Wielkanoc. Chodzi o to, by każdy mógł namacalnie dotknąć chwil sprzed dwóch tysięcy lat. Szczególnie dzisiaj kiedy mówi się, że jesteśmy pokoleniem obrazu i on do nas przemawia. – Scenariusz napisałem w oparciu o Pismo Święte, ale także o scenariusz napisany przed 30 laty przez jednego z księży, który stworzył teatr Immaculata. Oni wystawiali pasję w kościołach, dlatego musiałem go zaadoptować do naszych warunków – wyjaśnia ks. Adam, ale nie chce zdradzić tajemnicy wątków scenariusza poza tym, że misterium zacznie się od sceny wyjścia Maryji na balkon przy ratuszu i ten sposób połączone zostaną dwie tajemnice wiary – wcielenie ze zbawieniem.
Bez parawanu
Ks. Adamowi w przygotowaniu misterium zdecydował się pomóc jako reżyser Piotr. – Założyłem, że chcę ludziom pokazać obraz dostosowany do warunków w mieście, możliwości aktorów, przy pozostawieniu maksymalnej autentyczności. Stąd na koniec pojawi się autentyczna scena krzyżowania – wyjaśnia. Według niego każdy z obecnych na misterium inaczej odbierze jego przesłanie. Jedni może będą przerażeni sceną biczowania, innych wzruszy scena umywania nóg, jeszcze inni będą się wzruszali dzieleniem chleba, a inni czekali na ukrzyżowanie. – To są historie, które słyszymy przynajmniej raz w roku przez całe życie. To jest przekaz, który w nas jest i czasem potrzebujemy, by te sceny zobaczyć. To nas porusza, sprawia, że stajemy się lepsi. Wydaje mi się, że taki był zamysł Boga, byśmy stawali się lepsi – tłumaczy reżyser.
Jest jeszcze jedno założenie, które Piotr postawił na początku prób. Mają zbliżyć się do wspomnianych już wcześniej średniowiecznych misteriów, bo ludowa pobożność ma swój specyficzny wyraz i jest autentyczna. Ona nie buduje żadnych parawanów, za którymi się ukrywamy, ale jest bezpośrednim przeżywaniem i uczestnictwem. – W ludowej wrażliwości ludzie nie idą oglądać pasji, tylko idą uczestniczyć w pasji. To tak, jak uczestniczymy w Bożym Ciele. Ubieramy się ładnie i chcemy żeby nasze dziewczynki, które będą sypały kwiatki wyglądały jak najlepiej. Dla pewności pójdziemy obok, żeby nikt nie pomyślał, że to jest córka sąsiada – podkreśla Piotr. Aby pomóc w takim odbiorze misterium tłum otaczający Jezusa ma być ubrany tak, jak na co dzień, by pokazać, że historia męki Jezusa naprawdę się powtarza. – To my krzyżujemy Chrystusa, od nowa wbijamy Mu w ręce i nogi gwoździe grzechów, itd. Może uda się to przekazać przez autentyczność scen – podkreśla reżyser i cieszy się, że pracuje z amatorami. Według niego tego rodzaju misterium nie można zrobić z zawodowcami. – Zawodowiec wie jak zagrać, ale bardzo mało zawodowców ma czas, albo chęć, żeby się przełamać i stać się Jezusem, czy łotrem, który wisi obok Jezusa. Nie wiem czy nam się to uda, bo czasem amator chowa się za grą i boi się pokazać prawdziwą twarz – dodaje.
Na rynku
W ten nurt chcą włączyć się wszyscy, którzy tworzą ostrowskie misterium. W sumie kilkadziesiąt osób w różnym wieku, ale w większości młodzi ludzie. Trafili tu różnymi drogami. Miłoszowi przypadła główna rola. Propozycję zagrania w misterium dostał od swojego instruktora teatralnego. – Uważam to za ciekawą propozycję. Na początku nie wiedziałem kim będę. Ostatecznie okazało się, że zagram Jezusa, to bardzo ciekawa rola. Chciałbym zagrać ją jak najbardziej realistycznie. Tak, żeby można było wyczuć emocje. Po prostu chciałbym przekazać temat odrzucenia Jezusa – opowiada w czasie jednej z prób. Michał trafił do misterium przez tatę, który jest organistą w parafii pw. Ducha Świętego.
– Ks. Adam szukał wysokich chłopaków m.in. do krzyżowania i zdejmowania Jezusa z krzyża, więc gram Rzymianina. To zaszczyt, że można brać udział w misterium – stwierdza. Podobnie Agnieszka, jedna z niewielu (chyba sześciu) dziewczyn grających w misterium, wie, że przez to dzieło może powstać dużo dobrego. To nie jest jej pierwszy kontakt z Ewangelią przekazywaną przez sztukę. Wcześniej w parafii z grupą młodych i księdzem przygotowywała animacje. Kiedy Darek przyszedł na pierwszą próbę już w drzwiach usłyszał słowa ks. Adama: „Witam Kajfasza”. – Nie wiem, może to ze względu na moją brodę – mówi śmiejąc się Darek, który od dawna myślał o wzięciu udziału w misterium. – Wydaje mi się, że kiedy grają amatorzy to wszystko będzie bardziej przekazane sercem. Przez swoją rolę chciałbym powiedzieć, że w dzisiejszych czasach takich Kajfaszów jest więcej. Często każdy z nas przez podejście do drugiego człowieka, poprzez grzech wydaje Jezusa po raz kolejny na śmierć tak, jak wydał Go Kajfasz – dodaje.
Sceny z jego udziałem jako Kajfasza, Miłosza jako Jezusa i wielu innych będzie można zobaczyć osobiście na ostrowskim rynku (i nie tylko) wieczorem 12 kwietnia. To moment kiedy przeniesiemy się do Jerozolimy za czasów Jezusa. Usłyszymy słowa Mistrza z Ostatniej Wieczerzy i plusk wody, którą obmywał nogi Apostołów. Potem pojawi się odgłos młotów wbijających gwoździe, krzyki oskarżające Niewinnego we współczesnej Jerozolimie – Ostrowie Wielkopolskim, a może także w innych miastach, wsiach i to nie tylko naszej diecezji. Wszędzie tam, gdzie ktoś uczestniczyć będzie w misterium. Może nam przypomną, że Jezus umarł za ciebie i za mnie, a potem zmartwychwstał.
Tekst Renata Jurowicz
OPIEKUN 7(415)2014